W renowacji to wysiłek wart fantastycznego rezultatu. Swoją przygodę ze szlifowaniem zaczynałam, jak chyba większość osób, od ciężkich i topornych szlifierek, które zrywały nadgarstki i sprawiały, że oczyszczenie mebla było torturą. Do czasu… mówi Anna Osada z Lawendowe Pasje (profil na FB).
Rozwój technologii sprawił, że są dzisiaj na rynku zarówno lekkie, jak i poręczne urządzenia pozwalające na pracę bezpieczną, nie upiorną i jeszcze bezpyłową. Ma to szczególnie znaczenie z uwagi na fakt, iż coraz częściej renowacją mebli zajmują się kobiety. Pasjonatki, o których tu mowa, często pracują w domach, czy garażach, tworząc popularne dzisiaj na rynku meble, zgodne z duchem „zero waste”. Jako kobieta, osoba, która zaczynała od podstaw swoją przygodę z renowacją postaram się w jak najbardziej przystępny sposób przedstawić zagadnienie szlifowania.
Posiadanie urządzenia to początek. Do tego jeszcze musimy dokonać wyboru spośród najróżniejszych padów (element szlifierki, do którego mocujemy przekładkę lub bezpośrednio papier/siatkę ścierną – przypis red.), przekładek, papierów, siatek, czy wreszcie ich gradacji. Niby wszystko jest oczywiste, niby opisane, a jednak. Olbrzymi wybór nie ułatwia decyzji. To czym i jak szlifujemy zależy od mebla, jego stanu, powłok jakie chcemy usunąć i wreszcie naszych umiejętności. Jednak zawsze musimy mieć na względzie fakt, iż rzeźbienia, zdobienia czyścimy ręcznie, ostrożnie, by nie uszkodzić zdobień. Oczywiście część z nich da się oczyścić maszyną, jednak istnieje ryzyko spłaszczenia zdobień, a nie o to nam przecież chodzi. W dobie nowoczesnych, płasko-powierzchniowych mebli na wysoki połysk nasze Starocie są jak perełki i trzeba je traktować pieczołowicie, z należytą uwagą i ostrożnością.Pamiętajmy też, że mebel najpierw oczyszczamy z powłok, a dopiero potem odrobaczamy. Po pierwsze preparat i jego opary lepiej wnikną w oczyszczone drewno, a po drugie nie będziemy wdychali i dotykali powierzchni pokrytych toksyczną substancją.
Mając do czynienia na przykład z meblem rzeźbionym, pokrytym politurą nie sięgniemy po szlifierkę. Takie powierzchnie oczyszczamy szmatką lub wełną stalową nasączoną w alkoholu etylowym. Dużo czasu i cierpliwości też się przyda. Czyszcząc mebel drewniany, fornirowany, przy większej powierzchni sięgniemy po urządzenie. Warto, aby była możliwość zainstalowania przekładki zmiękczającej (dzięki niej przy zbyt dużym, czy nieumiejętnym nacisku, nie uszkodzimy powierzchni).
Szlfierka – ale jaka?
Na rynku mamy ogromny wybór narzędzi. Od szlifierek taśmowych, które doskonale sprawdzą się przy oczyszczaniu blatów i dużych płaskich powierzchni, po szlifierki oscylacyjne i mimośrodowe o różnej wielkości i mocy. Do drewna polecana jest szlifierka oscylacyjna, o skoku 2,5-5 mm. Te o wyższej oscylacji stosowane są w blacharce samochodowej, bądź też bardzo zgrubnego szlifowania. Warto zwrócić uwagę też na kształt stopy. Tu producenci oferują zarówno okrągłe, jak i prostokątne, czy trójkątne. Szlifierki mimośrodowe okrągłe, wykorzystują zarówno oscylację jak i ruch obrotowy tarczy, co przekłada się na efektywność, jakość (nie tworzą bruzd) oraz skrócenie czasu pracy. Wśród bogatej oferty producentów szlifierek możemy spotkać głównie dwie wielkości tarczy: 150 i 125 mm. Przy czym im mniejsza tarcza, tym bardziej agresywna i efektywna jest praca.
Warto podkreślić, że szlifierka nie powinna być zbyt mocno dociskana do powierzchni szlifowanej. Podczas pracy powinna równomiernie przylegać całą stopą do powierzchni. Nieumiejętny zbyt intensywny docisk takiej tarczy sprawi, że będzie ona „rwała brzegi”, czy wręcz wyokrąglała krawędzie. Praca urządzeń o stopce w kształcie trójkąta, czy prostokąta oparta jest tylko i wyłącznie na oscylacji (nie ma ruchu obrotowego) i wymaga więcej czasu. Oczywiście ich kształt pozwala na dotarcie w narożniki i inne zakamarki, ale trzeba mieć na uwadze, że niewłaściwe, nierównomierne ustawienie stopki względem powierzchni spowoduje powstawanie wspomnianych wcześniej bruzd. Osobiście uważam, że przy częstej pracy warto zainwestować w dwa urządzenia – z okrągłą stopą i prostokątną. Daje to wystarczająco duże pole manewru, biorąc pod uwagę różnorodność kształtu oczyszczanej powierzchni.
Ważnym aspektem jest też waga urządzeń. Im niższa, tym dłużej możemy pracować tym zdrowsze będą nasze stawy i kręgosłup. Istnieje też opcja strugów i hebli ręcznych. Na rynku dostępne są już lekkie poręczne heble. Z czystym sumieniem mogę je polecić. Z reguły są to prostokątne pace, ale spotkałam się też z kształtem „myszki”. Wyposażone w rzep mocujący siatkę, czy papier oraz rurę pozwalającą na podłączenie ich do odkurzacza, dają możliwość pracy w miarę bezpyłowej. Stosując narzędzia ręczne pamiętajmy by materiał ścierny był o drobniejszym ziarnie, bowiem polegając na sile mięśni nie mamy regulacji nacisku narzędzia, a chęć szybkiego wykonania pracy przekłada się na nacisk. Kolejną kwestią jest gradacja papieru, czy siatek jakie zastosujemy. Osobiście jestem wielką miłośniczką siatek. Są one zarówno trwalsze, jak też struktura ich pozwala na skuteczny odsys pyłu przez odkurzacz. Nasza praca staje się zdecydowanie przyjemniejsza, kiedy nie spowija nas chmura drzewnego pyłu, jednak o tym innym razem.